Byłam rozsądną
osobą. Uznawałam zasady, jakie panowały w towarzystwie, przestrzegałam etykiety,
kontrolowałam swoje zapędy. Przynajmniej przy ludziach. Wiedziałam, kiedy
mogłam zrobić coś szalonego, a kiedy nie przekraczać granic. Tymczasem
pozwoliłam ciągnąć się Billowi za rękę na korytarzu na trzecim piętrze,
zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie i ludzi, a moje szpilki stukały przy
szybkich krokach, by nadążyć. Nie miałam nawet pojęcia, która była godzina, bo
byłam zbyt zaaferowana tym, że robiłam coś, na co nigdy wcześniej się nie
zdobyłam. Nigdy wcześniej nie polegałam aż tak na swoich prymitywnych
potrzebach.
Bill zatrzymał
się w końcu przy drzwiach, otwierając je za pomocą karty, którą włożył chwilę
później do tylnej kieszeni spodni i pchnął wrota, zapraszając mnie gestem do
środka. Nie straciłam animuszu, ale kiedy dotarło do mnie, że znajdziemy się w
jednym pokoju tylko we dwójkę, poczułam się dziwnie i chyba trochę nieswojo.
Zrobiłam niepewny krok, drugi, trzeci, aż usłyszałam zamykające się z trzaskiem
drzwi za moimi plecami. Byłam w przestronnym białym pokoju z wielkim king-size
łóżkiem z czarnym prześcieradłem, białymi poduszkami i narzutą. Niezbyt to
komponowało się z pomarańczowymi lampami stojącymi i pstrokatymi niebieskimi
zasłonami, ale gdy tylko przeszłam przez pokój i rozsunęłam je na boki,
odsłaniając widok na rozświetloną metropolię, westchnęłam zadowolona. Położyłam
kopertówkę na niskim szklanym stoliku i odwróciłam się, by znaleźć wieszak i
zawiesić na nim swój czarny płaszcz, ze świstem wpadając w tors Billa.
Stanęłam, przymykając powieki, by się uspokoić, bo dotarło do mnie, że byłam
zdenerwowana. Gdy już wszyscy zniknęli i zostaliśmy we dwoje, wszystko znów się
zmieniło. Nie rozumiałam samej siebie i własnych reakcji. Odetchnęłam drżąco w
jego klatkę piersiową i oblizałam nerwowo wargę, gdy jego palce zmusiły mnie
przez nacisk na podbródku, bym uniosła głowę i spojrzała na niego. Serce znów
zaczęło mi walić, gdy zmierzył mnie brązowymi oczyma, w których wyraźnie
widziałam, na co miał ochotę i rozchyliłam zapraszająco usta, gdy kciukiem
obwiódł moją dolną wargę. Kurczowo trzymałam płaszcz w dłoni, nie chcąc rzucać
go na podłogę, ale gdy Bill pochylił się nade mną, by ucałować kącik moich ust,
z wrażenia i tak mi wypadł. Powieki kolejny raz opadły i powoli wciągnęłam
powietrze, czując alkoholowo-papierosowy oddech, gdy jego usta błądziły blisko
moich. Zadrżałam, wchłonięta w kolejny pocałunek i mimowolnie przylgnęłam do
gorącego ciała przede mną, ekscytując się tak bardzo, że ledwo opanowałam swoje
dłonie, które chciały przyciągnąć głowę Billa jeszcze bliżej. Chciałam, by mnie
pożarł. Chciałam, by zrobił wszystko, co może zrobić mężczyzna kobiecie, by ją
wziąć w posiadanie, posiąść i nigdy nie oddać. Jędrne wargi otwierały wrota do nieba,
a ja chciałam znaleźć się ponad to. Wsunęłam ręce pod koszulkę Billa, badając
gładką skórę pleców, doświadczając skurczów podniecenia za każdym razem, gdy
odkryłam nowy odznaczający się mięsień. Miałam obsesję na punkcie siły. On ją
miał, choć nie wyglądał. Chwyciłam za materiał i pociągnęłam w górę, więc Bill
posłusznie się odsunął, bym mogła zdjąć z niego koszulkę i rzucić ją gdzieś za
siebie. Wychyliłam się za niego i gdy odnalazłam łóżko, zmusiłam go, by się
cofnął i na nie usiadł. Kucnęłam pomiędzy jego nogami i już drugi raz tego
wieczoru złapałam za klamrę paska. Nie oponował na żadną z rzeczy, które mu
robiłam, a także nie sprzeciwił się, kiedy wyswobodziłam go z jego pomocą ze
spodni, bokserek, a także z butów i skarpetek. Wystarczyło tylko spojrzeć na
jego twarz, by uśmiechnąć się głupio. Wyprostowałam się i zrzuciłam z siebie
sukienkę, znów nie czując się skrępowana odkrywaniem własnego ciała. Stanęłam
więc tylko w koronkowych figach i Louboutinach, a on zaciągnął się głęboko
powietrzem, lustrując mnie od stóp po głowę. Nie musiał nic mówić, bo po jego
minie widziałam doskonale, że pociągał go mój widok. Zrobiłam krok do przodu,
chcąc zrzucić z siebie szpilki, ale w ostatnim momencie zdecydowałam się tego
nie robić, mając wrażenie, że w taki sposób to stanie się odrobinę
brudniejsze. Podobała mi się ta wizja. Usiadłam na nim okrakiem i pchnęłam go na
łóżko, czując pod sobą pewną twardą część ciała i uśmiechnęłam się pod nosem.
Oparłam dłonie na materacu po obu stronach jego głowy i spojrzałam na niego,
powoli wodząc wzrokiem po jego twarzy. Wciąż nie oponował. Pochyliłam się i
ucałowałam jego żuchwę pokrytą kującym zarostem i moje opuchnięte usta
zaczęły mrowić. Ucałowałam też grdykę, a on delikatnie odgarnął moje włosy na lewą stronę, by mieć lepszy widok. Znalazłam więc miejsce na jego szyi z lewej
strony i zanim je posmakowałam, wciągnęłam aromat jego skóry zmieszany z
męskimi perfumami i, och Boże, zapach był jak najlepszy narkotyk. Przyssałam
się ustami do tętnicy i coś w tym, że wyczułam jego szybki puls sprawił, że
zrobiło mi się dobrze na myśl, że choć się nie rusza, czuję jego ekscytację w
inny sposób. Zsunęłam się niżej, całując obojczyki i uznałam, że po prostu
musiałam się nauczyć jego ciała na pamięć dla samej siebie. Bo chciałam go poznać
od tej strony. Nie był tak bardzo umięśniony jak Derek, ale nie przeszkadzało
mi to i było mi z tym dobrze. Wciąż świadomość, że dotykałam jego nagiej skóry,
sprawiała, że co chwilę wirowało mi przed oczami. Uśmiechnęłam się, gdy moje
usta wybadały kolczyk w sutku, a gdy go polizałam, usłyszałam cichy i niski
pomruk zadowolenia, a mi po plecach przebiegły dreszcze. Objęłam ciepłymi
wargami sutek i językiem zaczęłam bawić się kolczykiem, przez co Bill rozkosznie
zadygotał pod moim dotykiem. To było dla mnie coś nowego i fascynującego.
Wypuściłam kolczyk i przeniosłam się na drugi sutek, by nie martwić się, że
zrobię mu krzywdę. Zerknęłam w górę, nie przestając go pieścić i
skonfrontowałam się z ciemnymi oczami i otwartymi ustami, z których słyszałam ciężki
oddech i ciepło między nogami oznajmiło mi, że wyjątkowo spodobał mi się ten
widok. Chciałam go już w sobie, ale chciałam też zasmakować wszystkiego, co
leżało na dosłowne wyciągnięcie mojej dłoni. Bill wydał z siebie dziwne
westchnienie, jakby zrobiło mu się przykro i pisnęłam, gdy chwycił mnie wpół i
przerzucił na materac obok siebie, by zaraz nade mną zawisnąć. Otworzył
najpierw jedną szafkę nocną, ale najwyraźniej nie znalazł tam tego, czego
szukał, bo na kolanach przeszedł przez łóżko i otworzył kolejną. Następny
nieartykułowany dźwięk utwierdził mnie w przekonaniu, że znalazł zgubę, a gdy
na poduszce wylądowała paczuszka prezerwatyw, nawet się nie uśmiechnęłam,
czując tak bolesny ścisk podniecenia, że aż złapałam się za podbrzusze.
Wdrapałam się wgłąb łóżka, by Bill miał więcej miejsca, co skwapliwie
wykorzystał, siadając na piętach i złapał za moje figi po obu stronach, by je
ściągnąć. Uniosłam nogi, by mu w tym pomóc, a gdy odrzucił bieliznę i trzymając
mnie za łydki, pocałował moje kostki, poczułam się dumna, że zdecydowałam się
zostawić szpilki na miejscu. Podobało mu się to, widziałam to.
Zarzucił sobie
moje nogi na barki i pochylił się, nurkując pomiędzy nie, aż na sam widok moje
policzki buchnęły gorącem. Automatycznie zsunęłam nogi, opierając je o materac,
by samej lepiej widzieć i by on miał lepszy dostęp do mojej mokrej cipki i
jęknęłam, zagryzając wargę, gdy rozchylił palcami fałdki i językiem zaczął
pieścić łechtaczkę. Wygięłam się w łuk i powoli zaczęłam się zatapiać w
euforii, która szumem w uszach oddzielała mnie od świata. Boże, to było dobre…
Zakwiliłam cicho, gdy wsunął palec do środka i zacisnęłam ręce na pościeli, nie
rozumiejąc, dlaczego to aż tak mnie podniecało. Sprawnie operował językiem i w
głowie pojawiła mi się natrętna myśl, że jakoś zdobył doświadczenie, że miał
pewnie wiele kochanek, a ja chciałam być jedyną. Odepchnęłam to jednak od
siebie tak szybko, jak się tylko pojawiło, nie chcąc nagle wytrzeźwieć w takim
momencie. Dołączył kolejny palec, stymulując mnie i rozciągając, choć przecież
za pierwszym razem wcale mi nie przeszkadzało te gwałtowne wtargnięcie.
Podobała mi się inwazja i tak mocny dowód na to, że miałam go w sobie.
Sapnęłam, gdy przeszył mnie skurcz, a gdy Bill podniósł na mnie wzrok,
najwyraźniej zorientował się, że byłam blisko. Zawsze dochodziłam szybciej,
uprawiając seks kolejny raz i teraz nie było inaczej. Oblał mnie zimny pot,
będąc już u progu i już głos ugrzązł mi w gardle i byłam już tuż tuż i… Bill
wyprostował się i sięgnął po jedną z prezerwatyw, zakładając się w zaskakującym
tempie, zostawiając mnie mrugającą szeroko otwartymi oczyma. Złapał mnie za
biodra, przysuwając mnie do siebie bliżej i jęknęłam podniesionym tonem, gdy
wszedł we mnie głęboko. A potem jego kciuk zatoczył kółko na pulsującej łechtaczce
i aż mi pociemniało przed oczami, gdy doszłam, głośno wydając z siebie niemal
piskliwe dźwięki. Zacisnęłam dłonie na ustach, by się uciszyć, ale to chyba
niewiele dawało i też chyba niewiele obchodziło Billa, bo niczego mi nie
zabronił, zaczynając pompować w moje spazmatycznie zaciskające się wnętrze,
jakby numerek w łazience wcale go nie zmęczył. Jutro będę obolała, ale teraz
mnie to nie obchodziło, bo dryfowałam na fali rozkoszy, która zdawała się nie
mieć końca, gdy czułam w sobie rytmiczne pchnięcia Billa. I nie sądziłam, że
mogło być aż tak dobrze, ale było i śmiałam sądzić, że mogło być nawet lepiej,
choć nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Opadł na mnie, patrząc na mnie
intensywnie, zagryzając wargę, a ja nie byłam w stanie przestać jęczeć, choć
wiedziałam, że jeśli ktoś był za ścianą, na pewno mnie już zdążył usłyszeć.
Mnie i zderzanie się naszych ciał. Zarzuciłam nogi na jego biodra i wsunęłam
dłonie w wilgotne włosy, by przyciągnąć głowę Billa do mokrego pocałunku, od
którego nie mogłam się oderwać, choć brak mi było oddechu. Jego prawa dłoń
zderzyła się nagle z moim pośladkiem i wbiłam głowę w materac, czując silny
skurcz i jęknęłam przeciągle w jego usta. Boże, uwielbiałam, gdy ktoś tak
traktował mój tyłek, do cholery. Och! Mrugałam oczami, wydając z siebie
gardłowe dźwięki, gdy raz na kilka pchnięć dostawałam po dupie i zanim zdążyłam
zreflektować, jak dobry wpływ to miało, wbiłam paznokcie w barki Billa, gdy
doszłam kolejny raz. Byłam cała mokra od potu, a on błyszczał tak samo w
świetle tych pieprzonych pomarańczowych lamp i już przestałam nad sobą panować,
ponaglając go i zmuszając, by nie traktował mnie w przyzwoity sposób. Wbiłam mu
szpilkę w prawy pośladek, zaciskając palce na jego włosach i nawet mnie nie
obchodziło, że mogło go boleć, bo ja chciałam, żeby to mnie bolało. Przygryzł
wargę do krwi i masował łechtaczkę tak, że miałam łzy w oczach. Jądra zderzały
się z moimi pośladkami, a po jego skroniach spływał pot. Zachowywaliśmy się jak
napalone zwierzęta i, kurwa, to było bajeczne. Doszłam tuż przed nim,
autentycznie kwiląc i płacząc z rozkoszy, wciągając ustami jego oddech, gdy
drżał nad moim ciałem, wstrząsany spazmami orgazmu.
Do pełni
szczęścia brakowało mi tylko papierosa.
Zreflektowałam,
że byłam obolała i zmęczona, jeszcze zanim otworzyłam oczy, powracając do
świata żywych i mruknęłam niepocieszona. Skrzywiłam się, gdy uniosłam nogę,
chcąc naciągnąć nią kołdrę na siebie i poczułam ból w udach po wewnętrznej
stronie. Co to był za dzień? Niedziela? Jak ja, do cholery, miałam jutro
pojawić się w pracy?
Uchyliłam
powieki tak oszczędnie, jak tylko to pozwalało na jakiekolwiek widzenie i
rozeznałam się w położeniu. Leżałam twarzą do okna, a to tłumaczyło, dlaczego
się obudziłam. Po drugiej stronie pewnie było ciemniej, ale chyba nie miałam
zamiaru tego sprawdzać. Zaraz. A gdzie był Kaulitz? Wyplątałam rękę z bliżej
nieokreślonego ciepłego miejsca i sięgnęłam za siebie w poszukiwaniu męskiego
ciała i usłyszałam głuchy jęk, gdy uderzyłam w coś ciepłego. O cholera?
Znieruchomiałam na chwilę i w obliczu zagrożenia zakopałam się pod kołdrą, udając,
że to nie była moja ręka. Poczułam ugniatający się materac i przestałam
oddychać, mając pokrętne wrażenie, że zaraz odnajdzie mój tyłek i na dzień
dobry dostanę soczystego klapsa. Boże, czy ja się dobrze czułam?
- Czy ty mnie
uderzyłaś? – usłyszałam zachrypnięty od snu głos i uśmiechnęłam się głupio,
wypuszczając powietrze.
- Tak jakby. –
wymamrotałam, wydymając usta.
Zapadła krótka
cisza, podczas której zalały mnie wspomnienia z nocy i zacisnęłam palce na
kołdrze, wzdychając cicho. Byłam zbyt obolała na kolejny numerek.
Chyba.
- I czy ty się
chowasz przede mną pod kołdrą, pod którą też śpię?
- Tak jakby.
Znów zapadła
cisza, a potem nagle Bill roześmiał się głośno i znów poczułam, że przemieszcza
się na łóżku, a potem głuche dźwięki bezsprzecznie połączyłam z nagimi stopami
na podłodze. Korciło mnie, by wyjrzeć z mojej nory i sprawdzić, co się działo i
właściwie kończyło mi się powietrze, ale postanowiłam wytrwać w kryjówce, co
nie miało za grosz sensu. Stopy skierowały się do łóżka od mojej strony,
zatrzymały się i zmarszczyłam czoło, niczego nie rozumiejąc.
Nagle kołdra
uniosła się na tyle, by odkryć moją głowę i zamrugałam oczami, oślepiona
światłem dnia i przede mną pojawiła twarz Billa, który uśmiechał się szeroko,
wyraźnie zrelaksowany. Pochylił się nade mną i pocałował mnie czule,
sprawiając, że motylki wybuchnęły w moim podbrzuszu. O Boże, jak dużo ta noc
zmieniła między nami?
- Dzień dobry.
– oznajmił, gdy tylko się ode mnie odsunął i wiedziałam, że moja mina musiała
być głupia, ale miałam to gdzieś.
- Przepraszam,
że cię obudziłam w ten sposób, ale chyba wydawało mi się, że cię nie ma. –
wyrzuciłam na jednym wydechu, a Bill spojrzał na mnie spod uniesionej brwi,
marszcząc czoło.
- Dlaczego
miałoby mnie nie być? – spytał po prostu, a ja wzruszyłam ramionami.
- Powodów jest
miliard.
- Chyba nie w
moim przypadku. – westchnął i rozejrzał się wokół, jakby oceniał szkody po
nocy. – Ja pójdę do restauracji i zamówię coś do jedzenia, a ty w międzyczasie
rozporządź się w łazience. – skinął głową i wstał, dzięki czemu zobaczyłam, że
miał na sobie już bokserki. Naciągnął na siebie spodnie i założył sneakersy bez
skarpetek, znieruchomiał i chrząknął. – Jak wrócę, posprzątam gumki, więc się
na nich nie zabij przez przypadek. – dodał rozbawiony i upewniając się, że
wciąż miał przy sobie kartę, wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Patrzyłam
ze zmarszczonym czołem na zamknięte już drzwi i podejrzliwie wysunęłam się spod
kołdry, by zerknąć na podłogę i uniosłam brew do góry, doliczając się dwóch
prezerwatyw na panelach. Potrząsnęłam głową i skrzywiłam się, gdy w końcu
podciągnęłam się do pozycji siedzącej. Jezu, miałam autentycznie zakwasy chyba
na całym ciele, a wydawało mi się, że aż tak w nocy nie szarżowałam. Odrzuciłam
kołdrę i wydałam z siebie zbolały jęk, gdy postawiłam stopę na podłodze.
Przegięłam. Albo Bill przegiął. Tak czy siak, jutro umrę w kuchni i nic na to
nie poradzę. Wstałam, nie przejmując się niczym i uważając, by nie wejść w zużytą
gumkę, po drodze do łazienki doliczyłam się jeszcze czterech i przypomniało mi
się, że chyba wykorzystaliśmy wszystkie prezerwatywy z opakowania. Umrę,
przysięgam, że umrę.
Skorzystałam z
toalety, a gdy dotarłam do umywalki, wytrzeszczyłam oczy, przyglądając się
sobie w odbiciu. Spałam krótko, a jednak nie miałam śladu sińców pod oczami.
Mój makijaż nie był do końca na swoim miejscu, usta miałam opuchnięte i
obolałe, a mimo wszystko patrzyłam na siebie i nie mogłam powiedzieć o sobie
inaczej niż jak o zrelaksowanej pięknej kobiecie. Gołym okiem było widać, że
nie spędziłam tej nocy sama i że zostałam zaspokojona seksualnie. Pochyliłam
się pod zlewem, by przyjrzeć się sobie wnikliwiej i doszłam do wniosku, że
nawet bez makijażu dzisiaj byłabym ładna. Seks czynił cuda.
Drgnęłam, gdy
usłyszałam otwierające się drzwi i odwróciłam głowę od lustra, czekając, aż w
wejściu do łazienki pojawi się Bill i dopiero po chwili zreflektowałam, że
wciąż byłam naga. Zamrugałam tępo oczami, szybko analizując sprawę i zdecydowałam,
że nie będę na wyrost panikować, skoro i tak mnie widział w takim stanie. Nie
byłam tylko pewna, czy chciałam, by zrobił użytek z tego, że nie trzeba było
mnie rozbierać, by wejść tu i ówdzie. Uśmiechnęłam się pod nosem i w tym samym
czasie w progu łazienki pojawił się Bill, który dosłownie potknął się o swoją
stopę, prawie wykładając się na podłodze, gdy mnie zobaczył.
- Myślałem, że
będziesz ubrana. – wydukał, podtrzymując się framugi, a ja spojrzałam na niego
z fałszywym zdekoncentrowaniem, mając ochotę wybuchnąć dzikim śmiechem.
- W takim
czasie to ja bym nawet nie zdążyła wziąć prysznica, więc dlaczego sądziłeś, że
nie będę tu nago? – spytałam, zauważając, że jego wzrok bez żadnego skrępowania
ze strony właściciela powędrował do moich piersi. W pierwszym odruchu chciałam
podejść i strzelić mu łeb, ale nie wiedzieć czemu nawet się nie zakryłam.
- Bo może
chciałaś się ubrać, żeby znowu się rozebrać… - podrapał się po zaroście,
najwyraźniej zdając sobie sprawę, że zabrzmiało to mało sensownie. Jego oczy
chyba ani razu od pojawienia się w pokoju nie zatrzymały się na mojej twarzy
dłużej niż na kilka sekund, cały czas lustrując resztę mnie, jakby widział moje
ciało pierwszy raz na oczy. Miałam wyraźne poczucie, że za chwilę skończymy
pieprząc się pod pomarańczową słuchawką prysznica i nie byłam pewna, czy
powinnam coś zrobić, żeby temu zapobiec. Byłam obolała, a jeśli on nie jest tak
zużyty jak ja – co pokazuje jego twarz – to nabawię się siniaków na plecach i
nie będę w stanie chodzić. Zaraz, przecież całe opakowanie poszło na tę noc.
- Nie masz
gumek. – rzuciłam ostrzegawczo, a wtedy jego wzrok podniósł się spomiędzy moich
nóg, pozwalając brązowym tęczówkom zalśnić, gdy oczy spoczęły na moich. Bill
uśmiechnął się tylko, wyciągając z tylnej kieszeni prezerwatywę. – Musiałeś być
naprawdę długo na gło… - urwałam, nie rozumiejąc, dlaczego chciałam palnąć coś
tak prymitywnego, kiedy moje ciało i tak zdecydowało, że chce tych siniaków.
Otworzyłam usta, ale nic sensownego nie przyszło mi do głowy. Chciałam wyciągnąć
ręce w jego stronę, ale to znowu wydało mi się być głupie. Zreflektowałam, że
nijak nie umiałam zareagować na jego pożądanie.
Bill odbił się
od framugi i wszedł do łazienki, odbierając mi przestrzeń swoją osobą, a ja
zacisnęłam dłoń na umywalce, jakby miała mnie od czegoś uratować. Czułam się
zdekoncentrowana i na powrót podniecona, co było zaskakujące, kiedy zdawało mi
się, że zniwelował mój głód do zera. Położył prezerwatywę na zlewie i ujął moją
twarz w obie dłonie, wciąż się uśmiechając.
- Dzisiaj jesteś
bardziej kusząca niż wczoraj. – oznajmił mi po prostu i pochylił się nade mną,
by skubnąć zębami moją opuchniętą wargę. – A myślałem, że to niemożliwe. –
dodał, nie przestając bawić się moimi ustami, kiedy ja rozchyliłam je do
kolejnego z szalonych pocałunków, którymi lubił mnie raczyć. Słuchałam jego
słów z zamkniętymi oczyma i motylki w brzuchu przytakiwały tylko myśli, że
cholernie kręciło mnie to, co do mnie mówił. – Bardzo jesteś obolała? – spytał,
a ja wymruczałam tylko krótkie „mhm”, nieszczególnie czując potrzebę, by wdawać
się w konwersację, kiedy on miał zamiar uwieść mnie słowami, a ja chciałam mu
się oddać kolejny raz. – Wybaczysz mi, jeśli ci powiem, że mnie to cieszy? –
ponowne „mhm” padło w odpowiedzi, a nacisk jego ust na moje sprawił mi ból,
który wyprostował iskrą podniecenia moje plecy. Wiedziałam, że przemawiało
przez niego samcze ego i chyba mi to nie przeszkadzało tak długo, jak mogłam
jeszcze chodzić. Najwyżej jutro zrobię przymusowe wolne i będę leżeć, a on na
mnie. Boże, nie miałam pojęcia, co mi strzeliło do głowy, ale to chyba robiło
się niebezpieczne, skoro odbierało mi zdrowy rozsądek. – Więc nie masz nic
przeciwko, jeśli wykorzystamy ostatnią gumkę przed śniadaniem?
Dlaczego
miałabym mieć coś przeciw?
~~~~
Czyli z cyklu PWP xD
Miss - Powtórzę kwestię z gg: Mruuuuuuu! Od kiedy ty takie duże komentarze walisz? I że treściwe (bez obrazy, you know what I mean)? Ale nie wiem, co mam napisać. Te gumki były bezcenne, ja wyobraziłam sobie, że tuptała slalomem, żeby się nie zabić xD Ale! Zaczęłam kolejny rozdział! Co prawda nie wiem, czy go skończę, bo jakoś opornie mi się zaczął, aaaaaaaale zaczęłam i mam nadzieję, że będzie fajnie. Jorom siem! I przepraszam, że nie umiem sensownie odpisać, ale jakoś chyba żem w szoku o.O
Edyta - Wybaczam ci brak laptopa, bo sobie myślę, że szacunek dla ciebie i tak za to, że w ogóle to czytasz i komentujesz :D Rozumiem, że ci się PWP spodobało? :D Mi też xD I powiesisz mnie za żeńskie jądra? Chciałabym to zobaczyć XD
Miss - Powtórzę kwestię z gg: Mruuuuuuu! Od kiedy ty takie duże komentarze walisz? I że treściwe (bez obrazy, you know what I mean)? Ale nie wiem, co mam napisać. Te gumki były bezcenne, ja wyobraziłam sobie, że tuptała slalomem, żeby się nie zabić xD Ale! Zaczęłam kolejny rozdział! Co prawda nie wiem, czy go skończę, bo jakoś opornie mi się zaczął, aaaaaaaale zaczęłam i mam nadzieję, że będzie fajnie. Jorom siem! I przepraszam, że nie umiem sensownie odpisać, ale jakoś chyba żem w szoku o.O
Edyta - Wybaczam ci brak laptopa, bo sobie myślę, że szacunek dla ciebie i tak za to, że w ogóle to czytasz i komentujesz :D Rozumiem, że ci się PWP spodobało? :D Mi też xD I powiesisz mnie za żeńskie jądra? Chciałabym to zobaczyć XD
Ogólnie rzecz biorąc to już zdążyłam Ci napisać jak zajebisty jest ten rozdział.
OdpowiedzUsuńPoważnie, to wszystko wyszło Ci fantastycznie, tym bardziej mając na uwadze fakt, jak duża różnica czasowa jest między tym, a ostatnimi takimi scenami Sheltera.
Podziwiam Cię, chociaż nie zawsze to widać i (o kurwa, zbiera mi się ta moje jojczenie o pierdołach i innych pierdolotach) cholernie się cieszę, ze w czasach am-bound-to-you zaczęłam Cię dręczyć swoją osobą. Wydaje mi się, że już kiedyś pisałam Ci taki komentarz, ale nie od dziś wiadomo jak lubię się powtarzać (Ty zresztą też przez co wiadomo, że jesteśmy siebie warte. Hłe Hłe Hłe)
Jesteś niesamowicie zdolną osobą i mam nadzieję, ze nigdy się nie poddasz i nie przestaniesz w to wierzyć. Chociaż masz załamania jak każdy z nas, a kto o tym wie najlepiej? Oczywiście, że ja (taka tak skromność tralalala)
Ten rozdział pewnie będzie kolejnym przełomowym, jak poprzedni, za sprawą tych niesamowitych opisów. I tutaj już się nie śmiałam, chociaż zdziwienie Aidy na ilość gumek i stwierdzenie Billa, zeby się na nich nie zabiła, było w dechę. Tak samo końcówka, jak stała przed lustrem naga, a ten zdziwiony. Wyobraziłam sobie doskonale to jak się potyka o swoje nogi i hehłam śmiechem. Swoją drogą, kiedy dawał jej tego buziaka na dzień dobry... To była jedna z najbardziej uroczych scen, jakie napisałaś, a dobrze wiesz jaką jestem zwolenniczką takich wątków. (more please)
Cieszę się, że Twoja wena wraca na swoje miejsce i znów raczysz nas częstymi odcinkami (tfu tfu tfu co by nie zapeszyć)
Trzymam za Ciebie kciuki, za Twoją twórczość i kocham Cię, pamiętaj o tym, kochanie.
Postaram się na dniach zrobić to, co obiecałam.
Ściskam i czekam na kolejny rozwój wydarzeń, który zapowiada się nie tyle co smakowicie, a świetnie. Szczególnie patrząc na to, co ostatnio mi opowiadałaś.
Weny misiaku!
Twój Gośku.
♥♥♥♥♥
Gdy moj laptop wroci komentarze powinny byc tresciwsze i z polskimi znakami, bo na razie to jak widac zal:D a rozdzial to miazga, w dodatku erotyczna, czyli moja ulubiona. Jak teraz zrobisz dluga przerwe to powiesze Cie za zenskie jadra:*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ps. Slalomem przez prezerwatywy!:D
Kurwa!
OdpowiedzUsuńPozwól, że piękniejszy komentarz zostawię sobie np. na jutro, albo wtorek.
Fuck, fuck, fuuuuuuuuuuuuuck.
Amen xD
hehe oł jeeee :D brawo!!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaa! Po tym odcinku to ja też mam ochotę na papierosa! Jaram sie! Jaram sie! Jaram sie! JARAAAAAAM! Przepraszam, ale po tym nie potrafię trzymać fasonu xD Jeszcze nigdy nie czytałam tak dobrego seksu!
OdpowiedzUsuń...
łot de fak? o.O nie ważne, na pewno wiesz co mam na myśli xd
Chu* z jakimiś '50 twarzy Grey'a'! (Co to w ogóle jest? Ja nie znam :P) I to jaki Bill był napalony! Wyobrażam sobie jego spojrzenie w tym stanie i odpłyyyyywaaam xDDDD
KOCHAM!!! XD
Przepraszam za chaos, czekam na next, pozdrawiam, ale przede wszystkim...
DZIĘKUJĘ! XD
No i teraz mam dylemat, bo nie wiem, który rozdział był lepszy... Ten, czy może poprzedni. Pomożesz mi wybrać? Hm, szczerze mówiąc, to Aida musiała nieźle zdzielić Kaulitza, skoro ten się tak od razu obudził. I to jej "tak jakby" jakbym normalnie widziała siebie. Jest dość ciekawą postacią, bo w jednej chwili jest ogromnie pewna siebie i rzuca w kąt swoje kompleksy, a w następnej chwili chowa się pod kołdrą. No i gdzie w tym wszystkim logika? Do tego widok potykającego się Billa o własne stopy musiał być dość ciekawy, ale wiesz, że ja tu czekam na coś z akcji, prawda? Mogliby napaść na jakiś bank czy coś. Byleby krew we mnie buzowała od nadmiaru adrenaliny.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i dużo weny Ci życzę! :3
Tak se przeglądam i przeglądam i bach, nie ma mojego komentarza. Skończyłam z wystawianiem swoich wypocin przez telefon -.-
OdpowiedzUsuńChociaż ty dobrze wiesz, że nie muszę się rozpisywać. Wystarczy spojrzeć na zaciesz, jaki mam na wieść o nowym odcinku. Fajerwerki w brzuchu, a w bani kosmos!
Chyba nie mam się do czego dowalić.
Albo i mam?
Tak, mam. Data ostatniego odcinka bardzo mi się nie podoba. Powód - jest bardzo odległa. Mam nadzieję, że to naprawisz, bo nie mogę się doczekać...ekhemm...pewnych akcji i ludzi.
Kocham, tulę, całuję, pozdrawiam! :***
Wracaj!
kiedy będzie coś nowego? :)))
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na ten temat znajdziesz u mnie: http://the-last-chance-story.blogspot.com/2015/04/liebster-award_9.html
Pozdrawiam!
Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Pytania znajdziesz tutaj: http://audrey-harris.blogspot.com/2015/05/liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmm nie ma i nie ma nic :( kiedy coś bedzie ? :(:(
OdpowiedzUsuń