niedziela, 4 stycznia 2015

15. What Happens In Hotel...

Byłam rozsądną osobą. Uznawałam zasady, jakie panowały w towarzystwie, przestrzegałam etykiety, kontrolowałam swoje zapędy. Przynajmniej przy ludziach. Wiedziałam, kiedy mogłam zrobić coś szalonego, a kiedy nie przekraczać granic. Tymczasem pozwoliłam ciągnąć się Billowi za rękę na korytarzu na trzecim piętrze, zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie i ludzi, a moje szpilki stukały przy szybkich krokach, by nadążyć. Nie miałam nawet pojęcia, która była godzina, bo byłam zbyt zaaferowana tym, że robiłam coś, na co nigdy wcześniej się nie zdobyłam. Nigdy wcześniej nie polegałam aż tak na swoich prymitywnych potrzebach.
Bill zatrzymał się w końcu przy drzwiach, otwierając je za pomocą karty, którą włożył chwilę później do tylnej kieszeni spodni i pchnął wrota, zapraszając mnie gestem do środka. Nie straciłam animuszu, ale kiedy dotarło do mnie, że znajdziemy się w jednym pokoju tylko we dwójkę, poczułam się dziwnie i chyba trochę nieswojo. Zrobiłam niepewny krok, drugi, trzeci, aż usłyszałam zamykające się z trzaskiem drzwi za moimi plecami. Byłam w przestronnym białym pokoju z wielkim king-size łóżkiem z czarnym prześcieradłem, białymi poduszkami i narzutą. Niezbyt to komponowało się z pomarańczowymi lampami stojącymi i pstrokatymi niebieskimi zasłonami, ale gdy tylko przeszłam przez pokój i rozsunęłam je na boki, odsłaniając widok na rozświetloną metropolię, westchnęłam zadowolona. Położyłam kopertówkę na niskim szklanym stoliku i odwróciłam się, by znaleźć wieszak i zawiesić na nim swój czarny płaszcz, ze świstem wpadając w tors Billa. Stanęłam, przymykając powieki, by się uspokoić, bo dotarło do mnie, że byłam zdenerwowana. Gdy już wszyscy zniknęli i zostaliśmy we dwoje, wszystko znów się zmieniło. Nie rozumiałam samej siebie i własnych reakcji. Odetchnęłam drżąco w jego klatkę piersiową i oblizałam nerwowo wargę, gdy jego palce zmusiły mnie przez nacisk na podbródku, bym uniosła głowę i spojrzała na niego. Serce znów zaczęło mi walić, gdy zmierzył mnie brązowymi oczyma, w których wyraźnie widziałam, na co miał ochotę i rozchyliłam zapraszająco usta, gdy kciukiem obwiódł moją dolną wargę. Kurczowo trzymałam płaszcz w dłoni, nie chcąc rzucać go na podłogę, ale gdy Bill pochylił się nade mną, by ucałować kącik moich ust, z wrażenia i tak mi wypadł. Powieki kolejny raz opadły i powoli wciągnęłam powietrze, czując alkoholowo-papierosowy oddech, gdy jego usta błądziły blisko moich. Zadrżałam, wchłonięta w kolejny pocałunek i mimowolnie przylgnęłam do gorącego ciała przede mną, ekscytując się tak bardzo, że ledwo opanowałam swoje dłonie, które chciały przyciągnąć głowę Billa jeszcze bliżej. Chciałam, by mnie pożarł. Chciałam, by zrobił wszystko, co może zrobić mężczyzna kobiecie, by ją wziąć w posiadanie, posiąść i nigdy nie oddać. Jędrne wargi otwierały wrota do nieba, a ja chciałam znaleźć się ponad to. Wsunęłam ręce pod koszulkę Billa, badając gładką skórę pleców, doświadczając skurczów podniecenia za każdym razem, gdy odkryłam nowy odznaczający się mięsień. Miałam obsesję na punkcie siły. On ją miał, choć nie wyglądał. Chwyciłam za materiał i pociągnęłam w górę, więc Bill posłusznie się odsunął, bym mogła zdjąć z niego koszulkę i rzucić ją gdzieś za siebie. Wychyliłam się za niego i gdy odnalazłam łóżko, zmusiłam go, by się cofnął i na nie usiadł. Kucnęłam pomiędzy jego nogami i już drugi raz tego wieczoru złapałam za klamrę paska. Nie oponował na żadną z rzeczy, które mu robiłam, a także nie sprzeciwił się, kiedy wyswobodziłam go z jego pomocą ze spodni, bokserek, a także z butów i skarpetek. Wystarczyło tylko spojrzeć na jego twarz, by uśmiechnąć się głupio. Wyprostowałam się i zrzuciłam z siebie sukienkę, znów nie czując się skrępowana odkrywaniem własnego ciała. Stanęłam więc tylko w koronkowych figach i Louboutinach, a on zaciągnął się głęboko powietrzem, lustrując mnie od stóp po głowę. Nie musiał nic mówić, bo po jego minie widziałam doskonale, że pociągał go mój widok. Zrobiłam krok do przodu, chcąc zrzucić z siebie szpilki, ale w ostatnim momencie zdecydowałam się tego nie robić, mając wrażenie, że w taki sposób to stanie się odrobinę brudniejsze. Podobała mi się ta wizja. Usiadłam na nim okrakiem i pchnęłam go na łóżko, czując pod sobą pewną twardą część ciała i uśmiechnęłam się pod nosem. Oparłam dłonie na materacu po obu stronach jego głowy i spojrzałam na niego, powoli wodząc wzrokiem po jego twarzy. Wciąż nie oponował. Pochyliłam się i ucałowałam jego żuchwę pokrytą kującym zarostem i moje opuchnięte usta zaczęły mrowić. Ucałowałam też grdykę, a on delikatnie odgarnął moje włosy na lewą stronę, by mieć lepszy widok. Znalazłam więc miejsce na jego szyi z lewej strony i zanim je posmakowałam, wciągnęłam aromat jego skóry zmieszany z męskimi perfumami i, och Boże, zapach był jak najlepszy narkotyk. Przyssałam się ustami do tętnicy i coś w tym, że wyczułam jego szybki puls sprawił, że zrobiło mi się dobrze na myśl, że choć się nie rusza, czuję jego ekscytację w inny sposób. Zsunęłam się niżej, całując obojczyki i uznałam, że po prostu musiałam się nauczyć jego ciała na pamięć dla samej siebie. Bo chciałam go poznać od tej strony. Nie był tak bardzo umięśniony jak Derek, ale nie przeszkadzało mi to i było mi z tym dobrze. Wciąż świadomość, że dotykałam jego nagiej skóry, sprawiała, że co chwilę wirowało mi przed oczami. Uśmiechnęłam się, gdy moje usta wybadały kolczyk w sutku, a gdy go polizałam, usłyszałam cichy i niski pomruk zadowolenia, a mi po plecach przebiegły dreszcze. Objęłam ciepłymi wargami sutek i językiem zaczęłam bawić się kolczykiem, przez co Bill rozkosznie zadygotał pod moim dotykiem. To było dla mnie coś nowego i fascynującego. Wypuściłam kolczyk i przeniosłam się na drugi sutek, by nie martwić się, że zrobię mu krzywdę. Zerknęłam w górę, nie przestając go pieścić i skonfrontowałam się z ciemnymi oczami i otwartymi ustami, z których słyszałam ciężki oddech i ciepło między nogami oznajmiło mi, że wyjątkowo spodobał mi się ten widok. Chciałam go już w sobie, ale chciałam też zasmakować wszystkiego, co leżało na dosłowne wyciągnięcie mojej dłoni. Bill wydał z siebie dziwne westchnienie, jakby zrobiło mu się przykro i pisnęłam, gdy chwycił mnie wpół i przerzucił na materac obok siebie, by zaraz nade mną zawisnąć. Otworzył najpierw jedną szafkę nocną, ale najwyraźniej nie znalazł tam tego, czego szukał, bo na kolanach przeszedł przez łóżko i otworzył kolejną. Następny nieartykułowany dźwięk utwierdził mnie w przekonaniu, że znalazł zgubę, a gdy na poduszce wylądowała paczuszka prezerwatyw, nawet się nie uśmiechnęłam, czując tak bolesny ścisk podniecenia, że aż złapałam się za podbrzusze. Wdrapałam się wgłąb łóżka, by Bill miał więcej miejsca, co skwapliwie wykorzystał, siadając na piętach i złapał za moje figi po obu stronach, by je ściągnąć. Uniosłam nogi, by mu w tym pomóc, a gdy odrzucił bieliznę i trzymając mnie za łydki, pocałował moje kostki, poczułam się dumna, że zdecydowałam się zostawić szpilki na miejscu. Podobało mu się to, widziałam to.
Zarzucił sobie moje nogi na barki i pochylił się, nurkując pomiędzy nie, aż na sam widok moje policzki buchnęły gorącem. Automatycznie zsunęłam nogi, opierając je o materac, by samej lepiej widzieć i by on miał lepszy dostęp do mojej mokrej cipki i jęknęłam, zagryzając wargę, gdy rozchylił palcami fałdki i językiem zaczął pieścić łechtaczkę. Wygięłam się w łuk i powoli zaczęłam się zatapiać w euforii, która szumem w uszach oddzielała mnie od świata. Boże, to było dobre… Zakwiliłam cicho, gdy wsunął palec do środka i zacisnęłam ręce na pościeli, nie rozumiejąc, dlaczego to aż tak mnie podniecało. Sprawnie operował językiem i w głowie pojawiła mi się natrętna myśl, że jakoś zdobył doświadczenie, że miał pewnie wiele kochanek, a ja chciałam być jedyną. Odepchnęłam to jednak od siebie tak szybko, jak się tylko pojawiło, nie chcąc nagle wytrzeźwieć w takim momencie. Dołączył kolejny palec, stymulując mnie i rozciągając, choć przecież za pierwszym razem wcale mi nie przeszkadzało te gwałtowne wtargnięcie. Podobała mi się inwazja i tak mocny dowód na to, że miałam go w sobie. Sapnęłam, gdy przeszył mnie skurcz, a gdy Bill podniósł na mnie wzrok, najwyraźniej zorientował się, że byłam blisko. Zawsze dochodziłam szybciej, uprawiając seks kolejny raz i teraz nie było inaczej. Oblał mnie zimny pot, będąc już u progu i już głos ugrzązł mi w gardle i byłam już tuż tuż i… Bill wyprostował się i sięgnął po jedną z prezerwatyw, zakładając się w zaskakującym tempie, zostawiając mnie mrugającą szeroko otwartymi oczyma. Złapał mnie za biodra, przysuwając mnie do siebie bliżej i jęknęłam podniesionym tonem, gdy wszedł we mnie głęboko. A potem jego kciuk zatoczył kółko na pulsującej łechtaczce i aż mi pociemniało przed oczami, gdy doszłam, głośno wydając z siebie niemal piskliwe dźwięki. Zacisnęłam dłonie na ustach, by się uciszyć, ale to chyba niewiele dawało i też chyba niewiele obchodziło Billa, bo niczego mi nie zabronił, zaczynając pompować w moje spazmatycznie zaciskające się wnętrze, jakby numerek w łazience wcale go nie zmęczył. Jutro będę obolała, ale teraz mnie to nie obchodziło, bo dryfowałam na fali rozkoszy, która zdawała się nie mieć końca, gdy czułam w sobie rytmiczne pchnięcia Billa. I nie sądziłam, że mogło być aż tak dobrze, ale było i śmiałam sądzić, że mogło być nawet lepiej, choć nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Opadł na mnie, patrząc na mnie intensywnie, zagryzając wargę, a ja nie byłam w stanie przestać jęczeć, choć wiedziałam, że jeśli ktoś był za ścianą, na pewno mnie już zdążył usłyszeć. Mnie i zderzanie się naszych ciał. Zarzuciłam nogi na jego biodra i wsunęłam dłonie w wilgotne włosy, by przyciągnąć głowę Billa do mokrego pocałunku, od którego nie mogłam się oderwać, choć brak mi było oddechu. Jego prawa dłoń zderzyła się nagle z moim pośladkiem i wbiłam głowę w materac, czując silny skurcz i jęknęłam przeciągle w jego usta. Boże, uwielbiałam, gdy ktoś tak traktował mój tyłek, do cholery. Och! Mrugałam oczami, wydając z siebie gardłowe dźwięki, gdy raz na kilka pchnięć dostawałam po dupie i zanim zdążyłam zreflektować, jak dobry wpływ to miało, wbiłam paznokcie w barki Billa, gdy doszłam kolejny raz. Byłam cała mokra od potu, a on błyszczał tak samo w świetle tych pieprzonych pomarańczowych lamp i już przestałam nad sobą panować, ponaglając go i zmuszając, by nie traktował mnie w przyzwoity sposób. Wbiłam mu szpilkę w prawy pośladek, zaciskając palce na jego włosach i nawet mnie nie obchodziło, że mogło go boleć, bo ja chciałam, żeby to mnie bolało. Przygryzł wargę do krwi i masował łechtaczkę tak, że miałam łzy w oczach. Jądra zderzały się z moimi pośladkami, a po jego skroniach spływał pot. Zachowywaliśmy się jak napalone zwierzęta i, kurwa, to było bajeczne. Doszłam tuż przed nim, autentycznie kwiląc i płacząc z rozkoszy, wciągając ustami jego oddech, gdy drżał nad moim ciałem, wstrząsany spazmami orgazmu.
Do pełni szczęścia brakowało mi tylko papierosa.

Zreflektowałam, że byłam obolała i zmęczona, jeszcze zanim otworzyłam oczy, powracając do świata żywych i mruknęłam niepocieszona. Skrzywiłam się, gdy uniosłam nogę, chcąc naciągnąć nią kołdrę na siebie i poczułam ból w udach po wewnętrznej stronie. Co to był za dzień? Niedziela? Jak ja, do cholery, miałam jutro pojawić się w pracy?
Uchyliłam powieki tak oszczędnie, jak tylko to pozwalało na jakiekolwiek widzenie i rozeznałam się w położeniu. Leżałam twarzą do okna, a to tłumaczyło, dlaczego się obudziłam. Po drugiej stronie pewnie było ciemniej, ale chyba nie miałam zamiaru tego sprawdzać. Zaraz. A gdzie był Kaulitz? Wyplątałam rękę z bliżej nieokreślonego ciepłego miejsca i sięgnęłam za siebie w poszukiwaniu męskiego ciała i usłyszałam głuchy jęk, gdy uderzyłam w coś ciepłego. O cholera? Znieruchomiałam na chwilę i w obliczu zagrożenia zakopałam się pod kołdrą, udając, że to nie była moja ręka. Poczułam ugniatający się materac i przestałam oddychać, mając pokrętne wrażenie, że zaraz odnajdzie mój tyłek i na dzień dobry dostanę soczystego klapsa. Boże, czy ja się dobrze czułam?
- Czy ty mnie uderzyłaś? – usłyszałam zachrypnięty od snu głos i uśmiechnęłam się głupio, wypuszczając powietrze.
- Tak jakby. – wymamrotałam, wydymając usta.
Zapadła krótka cisza, podczas której zalały mnie wspomnienia z nocy i zacisnęłam palce na kołdrze, wzdychając cicho. Byłam zbyt obolała na kolejny numerek.
Chyba.
- I czy ty się chowasz przede mną pod kołdrą, pod którą też śpię?
- Tak jakby.
Znów zapadła cisza, a potem nagle Bill roześmiał się głośno i znów poczułam, że przemieszcza się na łóżku, a potem głuche dźwięki bezsprzecznie połączyłam z nagimi stopami na podłodze. Korciło mnie, by wyjrzeć z mojej nory i sprawdzić, co się działo i właściwie kończyło mi się powietrze, ale postanowiłam wytrwać w kryjówce, co nie miało za grosz sensu. Stopy skierowały się do łóżka od mojej strony, zatrzymały się i zmarszczyłam czoło, niczego nie rozumiejąc.
Nagle kołdra uniosła się na tyle, by odkryć moją głowę i zamrugałam oczami, oślepiona światłem dnia i przede mną pojawiła twarz Billa, który uśmiechał się szeroko, wyraźnie zrelaksowany. Pochylił się nade mną i pocałował mnie czule, sprawiając, że motylki wybuchnęły w moim podbrzuszu. O Boże, jak dużo ta noc zmieniła między nami?
- Dzień dobry. – oznajmił, gdy tylko się ode mnie odsunął i wiedziałam, że moja mina musiała być głupia, ale miałam to gdzieś.
- Przepraszam, że cię obudziłam w ten sposób, ale chyba wydawało mi się, że cię nie ma. – wyrzuciłam na jednym wydechu, a Bill spojrzał na mnie spod uniesionej brwi, marszcząc czoło.
- Dlaczego miałoby mnie nie być? – spytał po prostu, a ja wzruszyłam ramionami.
- Powodów jest miliard.
- Chyba nie w moim przypadku. – westchnął i rozejrzał się wokół, jakby oceniał szkody po nocy. – Ja pójdę do restauracji i zamówię coś do jedzenia, a ty w międzyczasie rozporządź się w łazience. – skinął głową i wstał, dzięki czemu zobaczyłam, że miał na sobie już bokserki. Naciągnął na siebie spodnie i założył sneakersy bez skarpetek, znieruchomiał i chrząknął. – Jak wrócę, posprzątam gumki, więc się na nich nie zabij przez przypadek. – dodał rozbawiony i upewniając się, że wciąż miał przy sobie kartę, wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Patrzyłam ze zmarszczonym czołem na zamknięte już drzwi i podejrzliwie wysunęłam się spod kołdry, by zerknąć na podłogę i uniosłam brew do góry, doliczając się dwóch prezerwatyw na panelach. Potrząsnęłam głową i skrzywiłam się, gdy w końcu podciągnęłam się do pozycji siedzącej. Jezu, miałam autentycznie zakwasy chyba na całym ciele, a wydawało mi się, że aż tak w nocy nie szarżowałam. Odrzuciłam kołdrę i wydałam z siebie zbolały jęk, gdy postawiłam stopę na podłodze. Przegięłam. Albo Bill przegiął. Tak czy siak, jutro umrę w kuchni i nic na to nie poradzę. Wstałam, nie przejmując się niczym i uważając, by nie wejść w zużytą gumkę, po drodze do łazienki doliczyłam się jeszcze czterech i przypomniało mi się, że chyba wykorzystaliśmy wszystkie prezerwatywy z opakowania. Umrę, przysięgam, że umrę.
Skorzystałam z toalety, a gdy dotarłam do umywalki, wytrzeszczyłam oczy, przyglądając się sobie w odbiciu. Spałam krótko, a jednak nie miałam śladu sińców pod oczami. Mój makijaż nie był do końca na swoim miejscu, usta miałam opuchnięte i obolałe, a mimo wszystko patrzyłam na siebie i nie mogłam powiedzieć o sobie inaczej niż jak o zrelaksowanej pięknej kobiecie. Gołym okiem było widać, że nie spędziłam tej nocy sama i że zostałam zaspokojona seksualnie. Pochyliłam się pod zlewem, by przyjrzeć się sobie wnikliwiej i doszłam do wniosku, że nawet bez makijażu dzisiaj byłabym ładna. Seks czynił cuda.
Drgnęłam, gdy usłyszałam otwierające się drzwi i odwróciłam głowę od lustra, czekając, aż w wejściu do łazienki pojawi się Bill i dopiero po chwili zreflektowałam, że wciąż byłam naga. Zamrugałam tępo oczami, szybko analizując sprawę i zdecydowałam, że nie będę na wyrost panikować, skoro i tak mnie widział w takim stanie. Nie byłam tylko pewna, czy chciałam, by zrobił użytek z tego, że nie trzeba było mnie rozbierać, by wejść tu i ówdzie. Uśmiechnęłam się pod nosem i w tym samym czasie w progu łazienki pojawił się Bill, który dosłownie potknął się o swoją stopę, prawie wykładając się na podłodze, gdy mnie zobaczył.
- Myślałem, że będziesz ubrana. – wydukał, podtrzymując się framugi, a ja spojrzałam na niego z fałszywym zdekoncentrowaniem, mając ochotę wybuchnąć dzikim śmiechem.
- W takim czasie to ja bym nawet nie zdążyła wziąć prysznica, więc dlaczego sądziłeś, że nie będę tu nago? – spytałam, zauważając, że jego wzrok bez żadnego skrępowania ze strony właściciela powędrował do moich piersi. W pierwszym odruchu chciałam podejść i strzelić mu łeb, ale nie wiedzieć czemu nawet się nie zakryłam.
- Bo może chciałaś się ubrać, żeby znowu się rozebrać… - podrapał się po zaroście, najwyraźniej zdając sobie sprawę, że zabrzmiało to mało sensownie. Jego oczy chyba ani razu od pojawienia się w pokoju nie zatrzymały się na mojej twarzy dłużej niż na kilka sekund, cały czas lustrując resztę mnie, jakby widział moje ciało pierwszy raz na oczy. Miałam wyraźne poczucie, że za chwilę skończymy pieprząc się pod pomarańczową słuchawką prysznica i nie byłam pewna, czy powinnam coś zrobić, żeby temu zapobiec. Byłam obolała, a jeśli on nie jest tak zużyty jak ja – co pokazuje jego twarz – to nabawię się siniaków na plecach i nie będę w stanie chodzić. Zaraz, przecież całe opakowanie poszło na tę noc.
- Nie masz gumek. – rzuciłam ostrzegawczo, a wtedy jego wzrok podniósł się spomiędzy moich nóg, pozwalając brązowym tęczówkom zalśnić, gdy oczy spoczęły na moich. Bill uśmiechnął się tylko, wyciągając z tylnej kieszeni prezerwatywę. – Musiałeś być naprawdę długo na gło… - urwałam, nie rozumiejąc, dlaczego chciałam palnąć coś tak prymitywnego, kiedy moje ciało i tak zdecydowało, że chce tych siniaków. Otworzyłam usta, ale nic sensownego nie przyszło mi do głowy. Chciałam wyciągnąć ręce w jego stronę, ale to znowu wydało mi się być głupie. Zreflektowałam, że nijak nie umiałam zareagować na jego pożądanie.
Bill odbił się od framugi i wszedł do łazienki, odbierając mi przestrzeń swoją osobą, a ja zacisnęłam dłoń na umywalce, jakby miała mnie od czegoś uratować. Czułam się zdekoncentrowana i na powrót podniecona, co było zaskakujące, kiedy zdawało mi się, że zniwelował mój głód do zera. Położył prezerwatywę na zlewie i ujął moją twarz w obie dłonie, wciąż się uśmiechając.
- Dzisiaj jesteś bardziej kusząca niż wczoraj. – oznajmił mi po prostu i pochylił się nade mną, by skubnąć zębami moją opuchniętą wargę. – A myślałem, że to niemożliwe. – dodał, nie przestając bawić się moimi ustami, kiedy ja rozchyliłam je do kolejnego z szalonych pocałunków, którymi lubił mnie raczyć. Słuchałam jego słów z zamkniętymi oczyma i motylki w brzuchu przytakiwały tylko myśli, że cholernie kręciło mnie to, co do mnie mówił. – Bardzo jesteś obolała? – spytał, a ja wymruczałam tylko krótkie „mhm”, nieszczególnie czując potrzebę, by wdawać się w konwersację, kiedy on miał zamiar uwieść mnie słowami, a ja chciałam mu się oddać kolejny raz. – Wybaczysz mi, jeśli ci powiem, że mnie to cieszy? – ponowne „mhm” padło w odpowiedzi, a nacisk jego ust na moje sprawił mi ból, który wyprostował iskrą podniecenia moje plecy. Wiedziałam, że przemawiało przez niego samcze ego i chyba mi to nie przeszkadzało tak długo, jak mogłam jeszcze chodzić. Najwyżej jutro zrobię przymusowe wolne i będę leżeć, a on na mnie. Boże, nie miałam pojęcia, co mi strzeliło do głowy, ale to chyba robiło się niebezpieczne, skoro odbierało mi zdrowy rozsądek. – Więc nie masz nic przeciwko, jeśli wykorzystamy ostatnią gumkę przed śniadaniem?
Dlaczego miałabym mieć coś przeciw?

~~~~
Czyli z cyklu PWP xD

Miss - Powtórzę kwestię z gg: Mruuuuuuu! Od kiedy ty takie duże komentarze walisz? I że treściwe (bez obrazy, you know what I mean)? Ale nie wiem, co mam napisać. Te gumki były bezcenne, ja wyobraziłam sobie, że tuptała slalomem, żeby się nie zabić xD  Ale! Zaczęłam kolejny rozdział! Co prawda nie wiem, czy go skończę, bo jakoś opornie mi się zaczął, aaaaaaaale zaczęłam i mam nadzieję, że będzie fajnie. Jorom siem! I przepraszam, że nie umiem sensownie odpisać, ale jakoś chyba żem w szoku o.O
Edyta - Wybaczam ci brak laptopa, bo sobie myślę, że szacunek dla ciebie i tak za to, że w ogóle to czytasz i komentujesz :D Rozumiem, że ci się PWP spodobało? :D Mi też xD I powiesisz mnie za żeńskie jądra? Chciałabym to zobaczyć XD

12 komentarzy:

  1. Ogólnie rzecz biorąc to już zdążyłam Ci napisać jak zajebisty jest ten rozdział.
    Poważnie, to wszystko wyszło Ci fantastycznie, tym bardziej mając na uwadze fakt, jak duża różnica czasowa jest między tym, a ostatnimi takimi scenami Sheltera.
    Podziwiam Cię, chociaż nie zawsze to widać i (o kurwa, zbiera mi się ta moje jojczenie o pierdołach i innych pierdolotach) cholernie się cieszę, ze w czasach am-bound-to-you zaczęłam Cię dręczyć swoją osobą. Wydaje mi się, że już kiedyś pisałam Ci taki komentarz, ale nie od dziś wiadomo jak lubię się powtarzać (Ty zresztą też przez co wiadomo, że jesteśmy siebie warte. Hłe Hłe Hłe)
    Jesteś niesamowicie zdolną osobą i mam nadzieję, ze nigdy się nie poddasz i nie przestaniesz w to wierzyć. Chociaż masz załamania jak każdy z nas, a kto o tym wie najlepiej? Oczywiście, że ja (taka tak skromność tralalala)
    Ten rozdział pewnie będzie kolejnym przełomowym, jak poprzedni, za sprawą tych niesamowitych opisów. I tutaj już się nie śmiałam, chociaż zdziwienie Aidy na ilość gumek i stwierdzenie Billa, zeby się na nich nie zabiła, było w dechę. Tak samo końcówka, jak stała przed lustrem naga, a ten zdziwiony. Wyobraziłam sobie doskonale to jak się potyka o swoje nogi i hehłam śmiechem. Swoją drogą, kiedy dawał jej tego buziaka na dzień dobry... To była jedna z najbardziej uroczych scen, jakie napisałaś, a dobrze wiesz jaką jestem zwolenniczką takich wątków. (more please)
    Cieszę się, że Twoja wena wraca na swoje miejsce i znów raczysz nas częstymi odcinkami (tfu tfu tfu co by nie zapeszyć)
    Trzymam za Ciebie kciuki, za Twoją twórczość i kocham Cię, pamiętaj o tym, kochanie.
    Postaram się na dniach zrobić to, co obiecałam.
    Ściskam i czekam na kolejny rozwój wydarzeń, który zapowiada się nie tyle co smakowicie, a świetnie. Szczególnie patrząc na to, co ostatnio mi opowiadałaś.
    Weny misiaku!
    Twój Gośku.
    ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy moj laptop wroci komentarze powinny byc tresciwsze i z polskimi znakami, bo na razie to jak widac zal:D a rozdzial to miazga, w dodatku erotyczna, czyli moja ulubiona. Jak teraz zrobisz dluga przerwe to powiesze Cie za zenskie jadra:*
    Pozdrawiam
    Ps. Slalomem przez prezerwatywy!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurwa!
    Pozwól, że piękniejszy komentarz zostawię sobie np. na jutro, albo wtorek.
    Fuck, fuck, fuuuuuuuuuuuuuck.
    Amen xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaa! Po tym odcinku to ja też mam ochotę na papierosa! Jaram sie! Jaram sie! Jaram sie! JARAAAAAAM! Przepraszam, ale po tym nie potrafię trzymać fasonu xD Jeszcze nigdy nie czytałam tak dobrego seksu!
    ...
    łot de fak? o.O nie ważne, na pewno wiesz co mam na myśli xd
    Chu* z jakimiś '50 twarzy Grey'a'! (Co to w ogóle jest? Ja nie znam :P) I to jaki Bill był napalony! Wyobrażam sobie jego spojrzenie w tym stanie i odpłyyyyywaaam xDDDD
    KOCHAM!!! XD
    Przepraszam za chaos, czekam na next, pozdrawiam, ale przede wszystkim...
    DZIĘKUJĘ! XD

    OdpowiedzUsuń
  5. No i teraz mam dylemat, bo nie wiem, który rozdział był lepszy... Ten, czy może poprzedni. Pomożesz mi wybrać? Hm, szczerze mówiąc, to Aida musiała nieźle zdzielić Kaulitza, skoro ten się tak od razu obudził. I to jej "tak jakby" jakbym normalnie widziała siebie. Jest dość ciekawą postacią, bo w jednej chwili jest ogromnie pewna siebie i rzuca w kąt swoje kompleksy, a w następnej chwili chowa się pod kołdrą. No i gdzie w tym wszystkim logika? Do tego widok potykającego się Billa o własne stopy musiał być dość ciekawy, ale wiesz, że ja tu czekam na coś z akcji, prawda? Mogliby napaść na jakiś bank czy coś. Byleby krew we mnie buzowała od nadmiaru adrenaliny.
    Czekam na ciąg dalszy i dużo weny Ci życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak se przeglądam i przeglądam i bach, nie ma mojego komentarza. Skończyłam z wystawianiem swoich wypocin przez telefon -.-
    Chociaż ty dobrze wiesz, że nie muszę się rozpisywać. Wystarczy spojrzeć na zaciesz, jaki mam na wieść o nowym odcinku. Fajerwerki w brzuchu, a w bani kosmos!
    Chyba nie mam się do czego dowalić.
    Albo i mam?
    Tak, mam. Data ostatniego odcinka bardzo mi się nie podoba. Powód - jest bardzo odległa. Mam nadzieję, że to naprawisz, bo nie mogę się doczekać...ekhemm...pewnych akcji i ludzi.
    Kocham, tulę, całuję, pozdrawiam! :***
    Wracaj!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj!
    Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na ten temat znajdziesz u mnie: http://the-last-chance-story.blogspot.com/2015/04/liebster-award_9.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Pytania znajdziesz tutaj: http://audrey-harris.blogspot.com/2015/05/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm nie ma i nie ma nic :( kiedy coś bedzie ? :(:(

    OdpowiedzUsuń