czwartek, 1 stycznia 2015

14. Giorgio's And Its Hideouts.



Musiałam przeliczyć w myślach, ile wypiłam już kieliszków wódki, żeby zrozumieć, dlaczego dusiłam się oddechem, gdy czułam przy sobie gorące ciało Billa. Wystarczyło mi tylko na niego spojrzeć, by utwierdzić się w przekonaniu, że musiałam opróżnić całą butelkę. Szybka matematyka była więc niezgodna z rzeczywistością, bo wypiłam tylko pięć kieliszków, a szumiało mi w głowie, jakbym już była pijana. Do nozdrzy dopływał zapach piżma, pieprzu i czegoś, czym pachniał tylko Bill i łapałam się co jakiś czas na tym, że przechylałam się w jego stronę, by poczuć aromat jego ciała jeszcze intensywniej. Byłam głodna, nie umiałam tego inaczej wyjaśnić. Alkohol sprawił, że byłam głodna seksu. Przez to nie umiałam się skupić na tym, co wszyscy dookoła mówili. Siedziałam obok Mariny, naprzeciw mnie Ria, a po jej lewej stronie Tom i nie rozumiałam, dlaczego wszyscy się dogadywali. Zerknęłam jednak na Elyx i jej zawartość, która ledwo zakrywała dno i musiałam stwierdzić, że z wrażenia chyba urywał mi się film. Pamiętałam, że przecież wypiłyśmy z Mariną tylko po pięć kieliszków. Tylko pięć cholernych kieliszków. Co się ze mną działo?
- Jeszcze trochę i będą mi gotować jak prawdziwi kucharze. – doszedł do mnie rozbawiony głos Rii i parsknęłam śmiechem wraz z przyjaciółką. – Hej, nie widzę innego powodu, dla którego u was siedzieli.
Faux pas. Przecież Bill przychodził tam dla mnie, a Tom dla brata. Jezu, jaki debil chciałby przychodzić i się męczyć w restauracyjce, gdyby nie chciał coś z tego mieć? Powoli odwróciłam się w stronę Billa i wciągnęłam spazmatycznie powietrze, gdy skonfrontowałam się z jego ciemnymi oczyma. Boże, nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam aż tak napalona. Aida, nie rób niczego głupiego, nie wolno ci.
- Bill to się na pewno nie nauczy profesjonalnie gotować. – usłyszałam Marinę, ale jedyne, co ja potrafiłam z siebie wyrzucić, nie było słowem, a głuchym sapnięciem, gdy zacisnęłam za mocno dłoń, by nie wyciągnąć jej w stronę męskiego krocza.
- Miałem właśnie to powiedzieć. – zgodził się Tom, śmiejąc się głośno. – Jego umiejętności skończą się na tym, że będzie wiedział, co ma mi podać, gdy ja będę coś robił w kuchni. Taki majtek na statku.
Musiałam być pijana, tylko już nie byłam pewna, czy alkoholem, czy Billem, ale, do cholery, to było obłędnie złe, gdy nie mogłam przestać patrzeć na niego w sposób, który musiał mu jasno dawać do zrozumienia, że byłam napalona. Oni tak po prostu rozmawiali, a ja nie mogłam przestać obsesyjnie myśleć o tym, że go chciałam. I to cholernie mocno. Jezu, musiałam odetchnąć, zanim się na niego rzucę przy ludziach.
Wstałam i ignorując podejrzliwe spojrzenia rzucane przez moich kompanów, przecisnęłam się pomiędzy stolikiem, a Mariną i poszłam na parkiet, próbując wydostać się poza barierę wpływu Kaulitza. Wiedziałam, że dla nich musiałam zachowywać się co najmniej dziwnie, ale nie interesowało mnie to. Po prostu musiałam się wmieszać w tłum, by ochłonąć. Może muzyka zdąży mi odmroczyć mózg, zanim wrócę. Cokolwiek, co sprawi, że przestanę pulsować między nogami i co sprawi, że przestanę się robić coraz bardziej mokra na myśl o tym, że Bill mógłby mnie porządnie wypieprzyć. O Boże…
Nie wiedziałam, dokąd właściwie zmierzałam, ale przez dłuższą chwilę przeciskałam się pośród ludzi, by znaleźć sobie jakieś miejsce. Może mogłabym chwilę potańczyć, może buzujące hormony znalazłyby alternatywę ujścia? Muzyka dudniła w całym moim ciele, aż w końcu się zatrzymałam, by móc ją lepiej poczuć. Przymknęłam na chwilę oczy i już zaczynałam się wkręcać w klimat, gdy nagle poczułam napierające na mnie ciało i dłonie układające się na moich biodrach i znieruchomiałam wystraszona. Otworzyłam oczy, a świadomość, że to był tylko i aż Bill, wcale mi nie ułatwiła uspokojenia się. Perfumy znów zapełniły moje płuca i już nie dawałam sobie rady z własnymi potrzebami. Mocne bity były szybkie, a jednak on przyciągnął mnie do siebie i odnalazł zmysłowy rytm, na który natychmiast stałam się podatna. Naparłam na jego klatkę piersiową i zacisnęłam powieki, nagle stając się świadoma wrażliwych sutków, które ocierały się o materiał sukienki. W zasadzie miałam na sobie tylko koronkowe figi, które były tak cienkie, że ledwo wyczuwalne i chyba chciałam, by Kaulitz to zauważył i przebadał. I ów brak stanika.
Robiło mi się coraz bardziej gorąco i mętnie do mnie dotarło, że dzisiaj chyba nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego pełnego zdania, co wcale mnie nie smuciło. Dzisiejszy wieczór był inny, bardziej pierwotny. Jego dłonie swobodnie wędrowały po moich plecach i czułam, jak co jakiś czas unosi mi delikatnie sukienkę do góry, co sprawiało, że zaczęłam coraz bardziej katować się myślami, by znalazł jakieś miejsce, w którym mógłby ją ze mnie całkowicie ściągnąć. Wystarczyła chwila tańca, bym zaczęła się robić naprawdę mokra i było mi tak gorąco, że oddychałam coraz szybciej. Bill nie odrywał ode mnie wzroku, przepalając mnie nim na wylot i już nie mogłam.
- Proszę. – rzuciłam nagle, nie wiedząc, jak to się stało, że powiedziałam to na głos. Moje policzki buchnęły palącą czerwienią, ale on chyba nie zrozumiał, bo pochylił się nade mną niżej, jak gdyby chciał, bym powtórzyła. A jak ja to zrobiłam? Nie miałam pojęcia. – Proszę... – chciałam zabrzmieć stanowczo, ale wydźwięk był raczej błagalny. Nie obchodziło mnie to, bo pulsowanie stało się już bolesne i pierwszy raz od dawna chciałam sobie włożyć dłoń do majtek, by sobie ulżyć. Boże, masturbowanie się przed Billem musiałoby być obłędnie gorące.
Kaulitz wsunął dłoń w moje rozpuszczone włosy i przyciągnął mnie do siebie, by delikatnie przygryźć moją dolną wargę. Wciągnęłam drżąco powietrze, przymykając powieki i z mojego gardła wydarł się głodny jęk, gdy wypuścił wargę, ale zaraz potem zmiażdżył moje usta agresywnym pocałunkiem, od którego nasze zęby się zderzyły. Prawa dłoń wsunęła się pod moją sukienkę i moje ciało napięło się od fali podniecenia, gdy palce zacisnęły się na moim pośladku. Byłam zbyt nabuzowana, by zareagować na tłoczących się wokół ludzi i na to, że robiliśmy scenę w nieadekwatnym miejscu. Nigdy się tak nie zachowywałam z Derekiem, ale Bill pociągał mnie tak, że nie umiałam inaczej. Nie chciałam inaczej. Oderwałam się z błagalnym jękiem, gdy palce odnalazły mokrą cipkę i zadygotałam jak w gorączce. Bill uśmiechnął się krzywo i wyciągnąwszy rękę, złapał nią moją i pociągnął w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku. Torował sobie przejście tak sprawnie, że prawie potykałam się o własne nogi na cholernych szpilkach, ale nadążałam, czekając na ciąg dalszy tego, co miał zamiar ze mną zrobić. Doskonale wiedziałam, że gapiłam się na jego plecy i pośladki jak na zwierzynę, ale było już mi wszystko jedno, skoro Bill był świadomy mojego podniecenia.
Znaleźliśmy się w wąskim korytarzu prowadzącym chyba do łazienek i poczułam kolejną falę swoich soków, gdy zdałam sobie sprawę, że miał zamiar mnie wypieprzyć. Byłam gotowa, tyle byłam w stanie stwierdzić.
W środku, co zaskakujące, była tylko jedna dziewczyna, ale gdy tylko odwróciła się od lustra i zmierzyła nas szacującym spojrzeniem, uśmiechnęła się szeroko i tak po prostu wyszła, zostawiając nas samych, choć nie byłam pewna, czy Billowi by to w ogóle przeszkadzało. Nawet nie czekał na jej jakikolwiek ruch, po prostu wciągnął mnie do jednej z czarnych kabin, a gdy zamknął za mną drzwi na zamek, docisnął mnie bez zbędnych ceregieli do ścianki bocznej, aż sapnęłam głośno. Pochylił się nade mną, by dosłownie dossać się do mojej szyi i jęknęłam gardłowo z zalewających mnie sensacji. Podwinął moją sukienkę do góry, całkiem ponad moje piersi i nie wiedziałam, dlaczego nie przejęłam się swoim brzuchem, który nie był płaski, ale jemu widocznie to nie przeszkadzało, bo gdy tylko oderwał się od szyi, przytrzymując sukienkę, by nie opadła, przesunął się na dekolt, językiem wyznaczając drogę do piersi. Chciałam parsknąć śmiechem, widząc sterczące sutki, bo zdawały się być jawnym przykładem mojego zdesperowanego ciała, ale gdy tylko język trącił jeden z nich, zamiast śmiechu, zamruczałam z aprobatą. Przyglądałam się biernie, jak Bill z uporem zaznaczał na mnie swój teren, bo dokładnie tak się czułam. Jakby brał wszystko w swoje posiadanie, choć za moją zgodą. Z gorąca powoli zaczynało mi się kręcić w głowie, więc chwyciłam za klamrę paska i szarpnęłam za nią, by przyciągnąć go bliżej i móc go rozebrać. Odpięłam pasek, guzik, rozpięłam zamek i gdy tylko Bill z jakiegoś powodu na chwilę wypuścił sutek z ust, zsunęłam się po ścianie, by kucnąć z twarzą naprzeciw jego krocza. Może byłam nienormalna, może wyuzdana, nie miałam pojęcia, ale po prostu lubiłam obciągać, bo cholernie mnie to kręciło. Chwyciłam więc za spodnie i bokserki i pociągnęłam je w dół aż do kolan, a przed moimi oczami pojawiła się lekko zaczerwieniona główka na wpół twardego fiuta i dosłownie ze mnie pociekło na ten widok. Zachłannie chwyciłam go za nasadę i wepchnęłam sobie do ust, słysząc przeciągły jęk Billa w akompaniamencie dudniącej muzyki z sali. Poczułam się pijana i zajebista. I choć dawno tego nie robiłam, wcale nie zapomniałam, co uczynić, by facetowi było dobrze. I chciałam doprowadzić Billa do orgazmu. ale on mi na to nie pozwolił, bo gdy tylko był już w pełnej gotowości, odsunął mnie od siebie i pociągnął do góry, pochłaniając mnie znów pocałunkiem. Pochylił się na chwilę i zreflektowałam, że wyciągnął z kieszeni opakowanie prezerwatywy, by je natychmiast rozpieczętować. Chciałam w tym uczestniczyć, ale gdy wyciągnęłam ręce w stronę męskości, Kaulitz je odsunął, bezbłędnie radząc sobie z nakładaniem gumki sam. Złapał mnie za biodra i uniósł do góry, dociskając mnie do ścianki, więc ja oplotłam go nogami, by trochę go odciążyć. Nie zdjął ze mnie fig. Po prostu odsunął materiał na bok, odsłaniając moje mokre wnętrze i wjechał we mnie do samego końca, a ja znowu uderzyłam głową w drewno, zaciskając powieki. Uniosłam ręce, by złapać za górny brzeg ścianki, który znajdował się kilkadziesiąt centymetrów nad sufitem i wypchnęłam biodra, gdy tylko Bill znów się we mnie wbił. Byłam tak podniecona, że huczało mi w mózgu i miałam fantazyjne zawirowania przed oczami, ale doskonale wiedziałam, co miałam robić. Bill ugniatał moje pośladki pod sukienką, której także postanowił ze mnie nie ściągać i nie mogłam się powstrzymać przed cichym pojękiwaniem. Otworzyłam oczy, wciąż starając się nabijać na niego w tym samym rytmie i skrzyżowaliśmy mętne spojrzenia. Obserwował mnie spod półprzymkniętych powiek, jego policzki były zaczerwienione tak jak i szyja i to było piękne, jak łatwo było zobaczyć, że jest mu dobrze.
- …będzie później!... – usłyszałam nagle i uśmiechnęłam się głupkowato, gdy do moich uszu dobiegł stukot szpilek kilku dziewczyn, które weszły do łazienki. Bill przysunął się do mnie bliżej zagłuszył dźwięki wydobywające się z moich ust swoimi ustami, co stało się jeszcze bardziej utrudnione, gdy unieruchomił moje biodra rękoma i zaczął mnie rytmicznie pieprzyć, wysuwając się ze mnie zaledwie na parę centymetrów. Ktoś szarpnął za klamkę, ale Bill nie zatrzymał się ani na sekundę, pięknym sposobem zbliżając mnie do orgazmu. – Poczekamy, aż wszyscy wyjdą, co nie? – odezwała się ta sama kobieta i dopiero po chwili zreflektowałam, że od naporu na ściankę, ta zaczęła cicho trzeszczeć. Chciało mi się śmiać, ale nie umiałam, kiedy byłam już tak blisko i moje gardło zaczynało się zaciskać, dławiąc dźwięki, które wpadały do ust Billa. Musiały mnie słyszeć. I to cudowne mlaskanie złączonych ciał. Boże, ale byłam mokra. Chciałam rzucać jakieś sprośne teksty, co wyjątkowo rzadko się zdarzało w moim przypadku, ale może to była wina pierwszego orgazmu od wielu miesięcy, do którego prawie już doszłam. – Boże, ileż można tam… - dziewczyna urwała, ale już ledwo docierało do mnie, co się działo poza tym, co Bill robił w moim wnętrzu. Brakowało mi oddechu, ale w którymś momencie kompletnie zaniechałam tej czynności i w końcu wygięłam ciało w łuk, dochodząc z głośnym jękiem. Zaczęłam dygotać spazmatycznie, zaciskając się mocno na fiucie Billa, przez co on sam zaczął szczytować. Poczułam oblewający mnie zimny pot i nie kontrolując swoich własnych odruchów, przywaliłam szpilkami w przeciwległą ściankę, a reszta ciała całkowicie wkleiła się się w ciało Billa, który drżał równie intensywnie co ja. Dłonie całkowicie odmówiły mi posłuszeństwa, przez co prawa ręka z łoskotem zderzyła się z klamką, ale nawet nie poczułam bólu. Było mi tak fenomenalnie, że aż słabo. Chciałam więcej. Chciałam zabrać go do mojego mieszkania i tam pieprzyć się z nim, aż ze zmęczenia padniemy. Chciałam, kurwa, więcej.
Bill odchylił się odrobinę i zreflektowałam, że już dawno przestaliśmy się całować, po prostu stykając usta ze sobą, by się jakkolwiek uciszyć i miałam przejaw świadomości, że nigdy jeszcze nie uprawiałam w miejscu, które właściwie zaliczało się do tych publicznych. I ktoś nas słyszał i ciągle stał za drzwiami. Mrugałam oczami z niedowierzaniem. To nie było w moim stylu, ale wcale nie czułam się z tym źle, przeciwnie, podobało mi się to.
Bill oparł policzek o mój policzek i westchnęłam, czując jego gorący i szybki oddech na swoim uchu.
- Spędź ze mną noc. – wyszeptał i zagryzłam wargę, uśmiechając się perwersyjnie. Otarłam się o jego policzek, co wywołało przyjemny dreszcz przez drapiący zarost i polizałam delikatnie jego ucho. Tak, zdecydowanie coś było ze mną nie tak, kiedy w ogóle nie przejmowałam się dziewczynami w tym samym pomieszczeniu, kiedy miałam w sobie pulsującego fiuta Kaulitza. Życie zrobiło się jakieś takie… barwne.
- Nie mogę zostawić tak po prostu Mariny. – wymruczałam i zdałam sobie sprawę, że chciałam mu zrobić na złość, co wprawiało mnie w dobry nastrój. – Masz pomysł, co zrobić z Mariną, żebyś mógł mnie znów wypieprzyć?
- Masz pomysł, co zrobić, jeśli tu zostaniemy, a ja nic nie wymyślę w związku z Mariną i nie będę mógł cię wypieprzyć?
Odsunęłam się od niego na tyle, bym mogła na niego spojrzeć i uśmiechnęłam się szeroko, widząc jego cwaniacki wyraz twarzy.
- Będę mokra i niezaspokojona. – odparłam z powagą, prawie się zapominając, by nie mówić zbyt głośno, choć pewnie i tak nas słyszały.
Bill pochylił się nade mną, by skubnąć moją dolną wargę i westchnął.
- W takim razie ja załatwię nam pokój w hotelu, a ty będziesz musiała poczekać kilka godzin, żeby było fair.
- Sugerujesz, że zniosę to gorzej, niż ty? – rzuciłam mu wyzywające spojrzenie, a on potrząsnął głową, uśmiechając się półgębkiem.
- Nie dasz rady znosić tego gorzej niż ja, bo gorzej się już nie da. – pocałował mnie szybko i powoli postawił na nogi, wychodząc ze mnie tak po prostu, jakby wcale nie powiedział właśnie, że… Właściwie to co to znaczyło?
Nie spytałam jednak o to, zafascynowana czynnością, jaką było proste ściąganie gumki, którą właściciel postanowił z jakichś powodów spuścić w muszli toaletowej, więc poprawiłam sukienkę i figi, by jako tako zrobić ze sobą porządek, choć i tak wiedziałam, że każdy będzie wiedział, co robiliśmy, gdy nas nie było. Bill założył spodnie, zapiął pasek i otworzył drzwi, więc dumnie wyprostowana wyszłam na drżących nogach z kabiny, jakby to nie było coś niepoprawnego. Cztery dziewczyny patrzyły na nas z zaczerwienionymi policzkami i głupimi uśmieszkami, a do mnie dotarło, że w ogóle nie było mi z tym źle, że one wiedziały. Co więcej, byłam zadowolona, że ja zostałam wypieprzona, a one nie i świat był, kurwa, piękny. Wyszczerzyłam do nich zęby i odczekałam chwilę, by Bill do mnie podszedł i złapałam go za rękę, choć to on poprowadził nas do wyjścia, a gdy tylko wyszliśmy na korytarzyk, zatrzymał się i zerknął na mnie uważnie.
- Drży ci ręka. – zauważył, a ja parsknęłam śmiechem.
- Od orgazmu jest mi trochę słabo. – odparłam, zaskakując swoją bezpośredniością nawet siebie. – A jutro prawdopodobnie będę cała obolała. – wzruszyłam ramionami i zmarszczyłam czoło, zdezorientowana, gdy Bill nagle oparł się o ścianę i przyciągnął mnie do siebie. Chciałam się zapytać, co się stało, ale mnie ubiegł odpowiedzią.
- Poczekamy, aż ci przejdzie. – oznajmił, a ja uśmiechnęłam się lekko, wklejając policzek w jego ciepłą klatkę piersiową. W porządku, nie miałam nic przeciw. Mogłam sobie stać wtulona w jego ciało. A gdy już w końcu dotrzemy do pokoju hotelowego, przywłaszczę je sobie na całą noc, aż on sam nie będzie miał na nic siły.
To było inne. Nie przypominałam sobie, by seks z Derekiem był taki… taki właśnie. Nie umiałam tego nazwać słowami, bo chociaż uprawialiśmy seks dość często, zdawał się być pozbawiony dziwnej pierwotności, którą odczuwałam przy Billu. To nie było to, że brak mi było wolności, ale teraz poczułam się tak, jakbym miała jeszcze większe pole do manewru. To było ekscytujące i pociągające. A może po prostu to była kwestia tego, że Bill nie był Derekiem i to czyniło seks innym.
Zgięłam kolano, unosząc nogę, by sprawdzić, czy wciąż miałam ograniczoną władzę nad kończynami i westchnęłam, odsuwając się od Billa.
- W porządku, możemy iść. – stwierdziłam, a on skinął głową i razem wróciliśmy na dudniącą muzyką salę, gdzie wszystko było dokładnie takie samo jak przed naszym zniknięciem, a ja czułam się tak, jakby cały świat wywrócił się do góry nogami. Przedarliśmy się przez tłum, by dotrzeć do naszego stolika, gdzie, co zaskakujące, prowadzona była ożywiona dyskusja i nikt nikogo jeszcze nie zabił. Jak na zawołanie trzy głowy podniosły się, by nas zlustrować i Tom pierwszy zreflektował, co się stało.
- Przepraszam, Aida, z całym szacunkiem, ale muszę to zrobić. – Tom uśmiechnął się do mnie i wystawił rękę do Billa, żeby przybić z nim piątkę. Przewróciłam oczami, siadając obok Mariny, która nie odrywała ode mnie świdrującego spojrzenia.
- Solidarność plemników. – burknęła Ria, która jakimś cudem już nie patrzyła na mnie jak na intruza i doszłam do wniosku, że dużo mnie ominęło. Za nic jednak nie cofnęłabym czasu, by tu przesiedzieć czas, gdy mnie nie było.
- Zawsze w formie, moja droga. – rzucił beztrosko jej facet i wzruszył ramionami. Zerknęłam na Marinę, która wciąż na mnie patrzyła, najwyraźniej oczekując jakiegokolwiek wytłumaczenia, a gdy tylko otworzyłam usta, by coś powiedzieć, poczułam dreszcz spływający wzdłuż kręgosłupa na myśl o tym, co się niedawno wydarzyło. Gdyby nie tamte dziewczyny, prawdopodobnie sprawiłabym, że Kaulitz chciałby zostać tam ze mną odrobinę dłużej. Serce wywindowało mi do gardła, gdy wyobraziłam sobie ciąg dalszy. Nie, chciałam spędzić z nim noc w łóżku, pieprząc się tak, by nasze mokre od potu ciała ślizgały się w zwierzęcym akcie.
- Minął tydzień. – zauważyła cicho Marina, a ja nieobecnie skinęłam głową, znów się nakręcając w myślach. – To nie w twoim stylu. – dodała powoli, jakby starała się wszystko wypowiedzieć poprawnie po polsku. Znałam to uczucie, bo czasami już nie ogarniałam, kiedy mówiłam w jakim języku.
- Nie miałam stylu przed Derekiem. – wymruczałam, czując dziwną ulgę, że jej słowa nie przyczyniły się do wyrzutów sumienia. – A to znaczy, że właściwie pieprzenie się z kimś po tygodniu znajomości może być w moim stylu. – wzruszyłam ramionami, patrząc na nią bez cienia zażenowania własnym zachowaniem. Pochyliłam się bliżej niej, nie przejmując się tym, że cała trójka się na nas bezczelnie gapiła. – Czuję się tak, jakbym wreszcie zrobiła coś dobrze.
Marina uśmiechnęła się lekko i wyciągnęła kieliszek w moją stronę.
- Mam nadzieję, że to poprowadzi cię w dobrym kierunku i mam nadzieję, że cię zaspokoił. – mrugnęła do mnie, a ja zachichotałam, stukając się z nią szkłem i wypiłam shota do dna.
- Jeszcze nie, ale ma zamiar zrobić to dziś w nocy, a ja mu tego nie zabronię. – oznajmiłam i obie roześmiałyśmy się głośno, jakby nikogo prócz nas nie było i pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam się tak, jakby bariera między nami nigdy się nie pojawiła. Boże, dzień był kompletną katastrofą, a wieczór był tak obłędny w doznaniach...
- Powinienem o czymś wiedzieć? – spytał nagle Bill, więc odwróciłam się do niego, spojrzałam w brązowe tęczówki spod półprzymkniętych powiek i przysunęłam się do niego, by szepnąć mu do ucha:
- Marina chyba nie ma nic przeciw, żebyśmy zniknęli trochę wcześniej, jeśli ci to odpowiada.
Bill odsunął się na tyle, by móc mi się dokładnie przyjrzeć, jakby szukał oznaki oszustwa, ale najwyraźniej się jej nie doszukał, bo oczy błysnęły mu dziko, wstał i przepraszając wszystkich, ruszył w bliżej nieokreślonym kierunku.
Przez chwilę patrzyliśmy za nim w milczeniu, aż do mnie dotarło, że chyba poszedł zarezerwować pokój, choć nie miałam pojęcia jak i poczułam ukłucie podniecenia w podbrzuszu. Jezu, ja naprawdę wciąż byłam napalona.
- Tylko żeby mi wrócił cały do domu. – odezwał się Tom, posyłając mi znaczące spojrzenie, a mi zrobiło się gorąco, gdy zdałam sobie sprawę, że absolutnie każdy wiedział, co się działo. Co ja zrobiłam i z kim zrobiłam i co miałam zamiar jeszcze zrobić.
- Cały i niezarysowany. – skinęłam głową, a on parsknął śmiechem.
- Zarysowany może być. Weźmie to na klatę.
Dosłownie? Serce zabiło mi mocniej, gdy wyobraziłam sobie moje paznokcie wbijające się w jego klatkę piersiową przez zalewający mnie orgazm. Ciekawe, czy bardzo by go to zabolało? Zamrugałam powiekami, poprawiając się na kanapie. Boże, byłam kompletnym przeciwieństwem ducha towarzystwa. Nie miałam ochoty rozmawiać. Chciałam już zniknąć z zasięgu otwierających się ust, które czegoś ode mnie wymagały. Bill był jak cholerne wytchnienie od życia, które mnie męczyło.
Oni znów mówili, śmiejąc się z czegoś, a ja wypatrywałam znajomej twarzy w tłumie, oddychając płytko ze zniecierpliwienia i zagryzałam wargę, próbując się uspokoić. Nie rozumiałam tego, ale potrzebowałam i wydawało mi się, że w krótkim czasie mogłam zwariować na punkcie tej potrzeby. Miałam to gdzieś. W aktualnym momencie, kiedy starałam się zapomnieć o problemach, Bill był ważniejszy, niż wcześniej przypuszczałam.
Zachłysnęłam się powietrzem, gdy jego wysoka postać pojawiła się w tłumie, idąc w naszą stronę i zignorowałam, co mówiła do mnie Marina, czując się jak na haju. Bliżej, jeszcze bliżej i przełknęłam głośno ślinę, gdy Bill wystawił do mnie rękę, stojąc przy kanapie. Gęsia skórka pokryła moje ciało, a od pośpiesznego oddechu wyschły mi usta, które bezwiednie oblizałam. Chwyciłam kopertówkę i wstałam, mając kompletnie gdzieś konwenanse, przez co nawet się nie pożegnałam. Podałam rękę Billowi i uśmiechnęłam się dziko, gdy pociągnął mnie za sobą, pewnie ściskając moją dłoń. Zamierzałam spędzić z nim noc i nikt mi nie mógł przeszkodzić. Amen.

~~~~

Margaret - Ale mam w zanadrzu stronę, której nie czytałaś, ha! I dzisiaj czytałam, robiąc korektę i w sumie też się brechtałam przy tych laskach, więc wybaczam ^_^ Mogła zarzucić nogę tylko na kibel i spuścić wodę szpilką, amen xD
Ewelina - W takim razie polecam się na przyszłość, jeśli ci się podobało :) Mi się podobało "Poczułam się pijana i zajebista" xD Bill jako kucharz to pewnie masakra xD I nie umiem pisać bez takich scen, bo za bardzo je lubię, więc na pewno się jeszcze pojawią XD
Elisa - Cieszę się, że przerwałam ci żarło! Chwała mi! I ha! Zaskoczyłam cię! Czyli jeszcze się nie zestarzałam! Osom ja! I powiedziałabym, że mi przykro z tym weltschmerzem, no ale nie jest, bo to znaczy, że przynajmniej opisywanie seksu jeszcze mi wychodzi... xD
Asia - Yyyyyyy, dziękuję xD
Edyta - Będzie się działo więcej? Tak sądzę xD
Sylwia - Derek to moja ulubiona postać nawet, kiedy go nie ma fizycznie i to jest genialne. Miesza innymi rąsiami <3 I dziękuję, dziękuuuuję <3  Cieszę się, że ci się podoba moja bazgranina ^_^
Ella - Dziękuję, dobranoc xD
Sparkle - No ja właśnie nie rozumiem, skąd ten wysyp akurat pod takimi rozdziałami, ale SPOKO xD Zepsuci wszyscy są, tylko nie chcą się przyznać, o! Nie, to nie związek. To jest... Aida i Bill XD Teraz właśnie będzie fajnie, bo będzie mniej spięcia seksualnego, więc się lepiej dogadają xD I jak już mówiłam - tak samo myślałam o tych zasadach BHP, ale znowu jakoś średnio to widzę, że w Damarsie się powstrzymują za każdym razem, gdy są sami... xD Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Jak się klienci nie dowiedzą, to będzie git xD I ucz się!
Sternschnuppe - To nie związek, to Aida i Bill! xD I romantyzm pierwsza klasa! Jestem z nich bardzo dumna :D I nie dziękuję, bo zapeszę xD
unnecessary - Po pierwsze to się zdziwiłam, że jeszcze czytasz moje blogi, więc właśnie macham ci na powitanie :D Po drugie rozwaliłaś mnie tym, co napisałaś, bo absolutnie nigdy od nikogo nie spodziewałabym się takiego komplementu. Właściwie to chyba większość uważa sceny łóżkowe za pustostan z mojej strony, a tu coś tak miłego. Dziękuję! I nie krępuj się pisać nieprzyzwoite rzeczy, bo ja takowe bardzo lubię (i pewnie większość tutaj zebranych też) xD
Dee - Aida to zło, tylko się nie przyznaje :D Bill wiedział, co robić, żeby ją rozkręcić! I tak, rodzina Kaulitzów to jakieś niewyżyte stworzenia, no ale cóż można poradzić... I cieszę się, że się podoba :D

11 komentarzy:

  1. Czytałam to już. Hłe hłe. I nawet więcej, ale mniejsza o większość. Ten rozdział... Może nie ma tu jednej z moich ulubienic dużo, ale podoba mi się to jak opisujesz to wszystko. Wiesz co mam na myśli. Albo nie wiesz, bo gadam strasznie chaotycznie i bez sensu. No ale. Akcja w kiblu klubowym to było to, co lubimy. Hłe Hłe Hłe GM. W ogóle cały ten rozdział mi się podobał, oprócz tego, że śmiałam się jak głupia na fragmencie z seksem przez te teksty tych dziewoi co tam wparowały. I te trzęsące się ścianki. No dobrze, że nogą na ściankę nie zarzuciła jeszcze xD I no, nie mogę się doczekać następnego rozdziału, więc weny kocie.
    Kocham Cię i do następnego. ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej... mam czerwone poliki, szyje i dekolt... Kochana nie wyszłąś z wprawy od czasów Sheltera! Opis aktu genialny! dopracowany w kazdym jebanym znaku interpunkcyjnym.
    "Zarysowany może być. Weźmie to na klatę." jak dla mnie kwestia odcinka !

    Bill jako kucharz.... gdyby pod fartuchem nie miał nic to łaj not? Ryj nawet nie drażniący... O dziwo. Ekehem jeśli chcesz to my bardzo chętnie chyba wszytskie będziemy czytać takie odcinki :)
    Weny, Weny i jeszcze raz Weny na sceny hotelowe!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurwa, zdążyłam sobie odgrzać jedzenie, usiąść do pc - a tu odcinek. Taki odcinek, że męczę teraz widelcem zimne żarło....FUCK (i to dosłownie).
    Ty wiesz, że ja myślałam "Może za jakieś 10 odcinków Aida da mu się wypieprzyć" - a tu suprajs! Niestety obudziłaś we mnie coś, co uciszałam od jakiegoś czasu....to jest straszne.
    Opisujesz to tak, że za każdym razem jak czytam TE odcinki (tak, czytam sobie inne Twoje stare blogi) to mam, kurwa, weltschmerz.
    Chyba powiedziałam, co wiedziałam i co mi na sercu (taa), ciążyło....
    Amen.

    OdpowiedzUsuń
  4. xDheheheh gorąco i parno normalnie bomba ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. :D Ty nienasycona bestio, ten rozdzial byl goracy. Boje sie, co bedzie sie dzialo w nastpnym:D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Twoj styl pisania ! Powaznie ! Moge zrobic wiele bledow poszac ten komenararz ale to z szoku...z oczarowania...i z kurwa WOW ,co to bylo ?! To bylo genialne serio !! Wlasciwie spodziewalam sie jakiejs akcji z jej bylym,skoro odkryla kim byl staly gosc kawiarni. Ale mam nieodparte wrazenie,ze jeszczw taka sytuacja nastapi i ze glowna bohaterka bedzie sie slono tlumaczyc przed Billem.
    Poza tym...Tom...Ty idioto :x przybijanie piontki z bratem po jego sexie ?! Wtf do cholery ?! Xd
    No i ogolnie...uwielbiam Cie i czekam na kolejny rozdzial,chociaz troche sie tego boje xd

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurwa. Nie nastać mnie na nic lepszego w tej chwili. Dziękuję, dobranoc. Idę ochłonąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pod takimi odcinkami zwykle pojawia się wysyp komentarzy, to ja też się dołączę i w końcu coś napiszę. Właściwie to było bardziej, niż oczywiste i wiedziałam, że kiedy w końcu to sie wydarzy, to będzie ciekawie :D
    Swoją drogą, mam słabość do seksu Billa w klubowych toaletach xD Jestem ciekawa dalszego ciagu, pomijając moje pytanie, czy opiszesz ich wspólną noc, czy nie, to zastanawia mnie jak dalej potoczy się ich relacja, bo chyba nie mogę tego jeszcze nazwać związkiem..?
    W świetle dziennym byli nader grzeczni, a teraz nie wiem czego sie spodziewać. Ale Bill nie powinien jej teraz pomagać w Damarsie, bo seks w kuchni to haniebne pogwałcenie wszelkich zasad BHP! No nie wypada po prostu :D
    Dobra, ja nie jestem w stanie nic mądrego dziś napisać, idę udawać, że się uczę, czy coś :D
    I dodawaj częściej! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. No normalnie wiedziałam,że będzie scena seksu! Ale baaardzo dobrze. W końcu coś się zaczyna dziać między nimi... tzn. już zadziało XD Klubowe toalety... ahh ten romantyzm xD
    Wgl...to ich można nazwać parą? Nie wiem...związek otwarty? Jakkolwiek? XD
    I całym szacunkiem ta scena z piąteczką mnie rozwaliła xD Niby takie nic a jednak..."Zawsze w formie"
    To ja ci kochana życzę bycia "zawsze w formie" XD :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zrobiłaś mi rozpierdol w głowie tym odcinkiem, tym bardziej, że czytałam go w nocy, co w ogóle nie ułatwiało mi zadania. Naprawdę. Ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie mam nic przeciwko TAKIM scenom. Po don't pick me podziwiam twoją lekkość opisywania scen erotycznych. Wychodzi ci to bardzo naturalnie, nie na wyrost jak w przypadku wielu innych opowiadań.
    Zastanawiam się, co mogę jeszcze ci napisać, ale wszystko jest nieprzyzwoite... ale to chyba nic dziwnego po tym, co przeczytałam.
    Ściskam i do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja pierdole, przeczytałam dwa dni temu w nocy i ciągle nie mogę zebrać myśli. Ten rozdział, te wszystkie sceny, te słowa, mistrzostwo. Ja nawet nie wiem, co mogę Ci tu teraz napisać. W ogóle jaka tu odwaga zawitała w Aidzie, nareszcie uwolniła te dzikie zwierzę w sobie, a jak widać Billowi się to spodobało. Wszyscy wiedzą, co oni wyrabiają, a niczego nie negują. Takie rzeczy to tylko w rodzinie Kaulitzów,
    Czekam na ciąg dalszy i dużo weny Ci życzę! :3

    OdpowiedzUsuń